FC Porto pokonało dzisiaj na Estádio do Dragão Estrelę Amatora 3:0 i na 6 kolejek przed końcem rozgrywek zachowało przodownictwo w tabeli i przewagę 4 pkt. nad drugim Sportingiem Lizbona.
Pierwszy kwadrans spotkania niespodziewanie należał do przyjezdnych, którzy odważnie zaatakowali bramkę Heltona. Brazylijskim bramkarz musiał dwukrotnie interweniować po strzałach Ney’a w 8’ i Rui Varela w 11’. Porto pierwszą szansę stworzyło sobie dopiero w 16’, kiedy to Madrid obsłużył podaniem Fariasa, a ten wbiegłszy w pole karne próbował umieścić piłkę tuż przy lewym słupku Nelsona. Bramkarz gości nie dał się jednak zaskoczyć i wybił piłkę na rzut rożny. Od tego momentu przewagę w końcu osiągnęli Dragoes. Jednak przez kilkanaście następnych minut nic z tego nie wynikało, a obrona Estreli spisywała się bardzo pewnie. Dopiero w 29’ wynik uległ zmianie. Ok. 30 metrów od bramki Nelsona sfaulowany został Mariano Gonzalez, do rzutu wolnego podszedł Bruno Alves i precyzyjnym strzałem otworzył wynik spotkania. Trzy minuty później ponad poprzeczką główkował Rolando. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie. Jeszcze tylko minutę przed gwizdkiem Joao Capela z dystansu uderzył Raul Meireles, ale Nelson z pewnymi problemami przechwycił piłkę.
Druga połowa spotkania rozpoczęła się od przymusowej zmianie w bramce gości. Kontuzjowany Nelson został zastąpiony przez Filipe Mendela. Również dwie zmiany dokonał Jesualdo Ferreira, który rozważnie rozkłada siły swoich podopiecznych, mając na uwadze środowe spotkanie z Manchesterem United. W 46’ wprowadził Hulka i Guanina, a dał odpocząć Raulowi Meirelesowi i Cristiano Rodriguezowi.
Druga połowa zdecydowanie należała już do gospodarzy. W 48’ niecelnie uderzył Lucho. W 55’ z lewej strony pola karnego wbiegł Mariano Gonzalez i upadł jakby go poraził piorun. Początkowo wydawało się, że ewidentnie został podcięty przez obrońcę, jednak powtórki z kilku kamer wykazały, że zawodnik potknął się o własną nogę i sędzia słusznie nie wskazał na 11 metr. Trzy minuty później szybką akcję prawą stroną przeprowadził Hulk i po oszukaniu kilku rywali znakomicie podał do wbiegającego w pole karne Fariasa, a ten pewnie z kilku metrów podwyższył na 2:0. Po kilku kolejnych minutach było już 3:0. W 65’ z prawej strony dośrodkował w pole karne Bruno Alves, a najwyżej wyskoczył Farias i głowa strzelił swoją drugą bramkę. W kolejnych minutach Mendela strzałami z dystansu sprawdzali, w 69’ Sapunaru i w 71’ wprowadzony na boisko za Lucho, Tarik Sektui. W 79’ przed znakomitą sytuacją stanął ponownie reprezentant Maroka. Akcję lewą stroną przeprowadził szybki Hulk i mocno podał wzdłuż pola karnego. Niestety z 4 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką pustej bramki.
Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie pomimo ambitnego dążenia gości do strzelenia honorowej bramki. Warto na koniec podkreślić, że spotkanie było bardzo czyste i sędzia nie musiał pokazywać kartek.
FC PORTO - ESTRELA AMADORA - 3:0 (1:0)
1:0 Bruno Alves 29'
2:0 Ernesto Farias 58'
3:0 Ernesto Farias 65'